Jak nie być tak beznadziejnym w dotrzymywaniu postanowień noworocznych?
By Mała Ichi - 08 stycznia
Nie jest tajemnicą to, że lubię spać w wolne dni do południa. Lub to, że lubię wolny dzień spędzić w piżamie. Najczęściej przed komputerem, z serialem, z jedzeniem na dowóz. Najlepiej robiąc sobie jeszcze tzw. Dzień Dziecka czyli nawet się nie myć ;)
Przyjemność mi sprawiają o dziwo również totalnie przeciwne czynności zwane pokonywaniem własnych słabości i dotrzymywanie danego sobie słowa typu: "nastawię budzik na wcześniejszą godzinę, by pójść na trening" lub "dziś ugotuję coś wspaniałego na obiad, zamiast pójść na łatwiznę i coś zamawiać" lub "zamiast siedzieć cały dzień w domu, odwiedzę dawno niewidzianych przyjaciół".
Obie formy spędzania czasu są przyjemnie. Tego nie da się ukryć. Ale moment, w którym decydujesz się na to, by pokonać swojego lenia daje Ci radość o wiele długotrwałą. Teraz jest wspaniały czas na to, by zacząć wyrabiać w sobie charakter poprzez dotrzymanie postanowień noworocznych. Tak, wiem. To nie jest prosta sprawa wcale a wcale. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Ale mam dla Was parę wskazówek, by zabrać się do tego jak należy, by skutki były tym razem w trochę mniej opłakanym stanie ;)
Jak dotrzymać postanowień?
- Spisz Listę! Planowanie w głowie nic Ci nie da. Musi być kartka i długopis, musi!
- Formułuj zdania w odpowiedni sposób. Nie pisz "Chciałabym schudnąć". W takim postanowieniu nie ma nic. Nie schudniesz, bo nie napisałaś w jaki sposób chcesz tego dokonać, jak często będziesz to robić i do kiedy masz to zrobić. Napisz lepiej "Ćwiczę 3 razy w tygodniu", "Nie obżeram się wieczorami" czy "Odstawiam cukier".
- Wyznacz sobie cele możliwe do osiągnięcia. Nie katuj siebie takimi celami jak 'będę ćwiczyć codziennie' skoro nigdy nie uprawiałaś żadnego sportu. Może warto by było zacząć choć raz w tygodniu?
- Pisz tak, jakby to już się dokonało. W czasie teraźniejszym. "Chciałabym/będę" zmień na "chcę/jestem". W ten sposób programujesz podświadomość do odpowiedniego działania.
- Wyznacz sobie deadline'y. Może warto by było trudniejsze postanowienia związane z aktywnym działaniem rozplanować na każde z miesięcy? Potraktuj postanowienia jak zadania do wykonania i odhaczaj je.
- Trzymaj listę w widocznym miejscu. Może warto powiesić ją sobie nad biurkiem, na lodówce, przy telewizorze. Lista będzie Ci grozić paluszkiem, za każdym razem, jak na nią zerkniesz i zmotywuje Cię do działania.
- Nie poddawaj się! To że w styczniu, nie rzuciłaś palenia, nie znaczy, że nie masz jeszcze 11 innych miesięcy do 'zawalenia' ;D
- Wymówka 'nie mam czasu' to naprawdę żadna wymówka! Nie umiesz po prostu zarządzać czasem! Zwal przynajmniej winę na siebie i swoje lenistwo, a nie na innych!
- Po zrobieniu listy, weź kalendarz i wpisz sobie swoje cele w program dnia. Jedna czy dwie godziny pracy nad sobą powinna się gdzieś tam znaleźć!
Czemu znów mi nie wyszło?
A zanim powiesz mi: "Dobra, zrobiłam wszystko zgodnie z Twoimi poradami, a i tak mi nic z tego znów nie wyszło! Jesteś beznadziejna w dawaniu rad!" to poczekaj. Może nie udało Ci się dotrzymać postanowień bo:
- Było ich za dużo. Ile tam tego masz? 30 postanowień? Nie przesadzasz?
- Byłaś dla siebie za surowa. No dobra, nie udało Ci się odhaczyć wszystkiego z listy. Ale wynik 4/10 jest całkiem dobrym wynikiem. Ciesz się z postępów, a porażki zostaw na następny rok.
- Przestało Ci zależeć na niektórych postanowieniach. Ludzie się zmieniają, marzenia też. Może nie udało Ci się schudnąć w tym roku, ale co z tego, skoro poznałaś w tym czasie miłość swojego życia, która kocha Cię taką jaką jesteś i czujesz się piękniejsza nawet z tymi dodatkowymi kilogramami ;) Albo może zamiast zostać prezesem w firmie zamarzyłaś o pustelniczym życiu na końcu świata :)
- Potrzebujesz więcej niż rok na zrealizowanie niektórych questów. Mnie niektóre cele spełniły się w dłużej niż rok. Mogłabym powiedzieć, że nie musiałam nawet nic w tym kierunku robić. Czasami trzeba poczekać na kuriera z paczką od Pana Boga trochę dłużej niż zwykle :
No dobra, powymądrzałam się trochę, więc teraz mogę z czystym sumieniem wciągnąć parę odcinków jakiegoś serialu. ;) Doooobra, może nie, może przeczytam jakąś mądrą książkę...